Karwia 2017 Dzień 1
Podróż minęła szczęśliwie i bezstresowo. Pan Adaś kierowca sprawnie dowiózł nas do celu. Choć nad ranem pojawiły się deszcz i chmury, było nam dane podziwiać nieziemskie zjawisko – przepiękną, kolorową tęczę, która objęła całe niebo i była bardzo długo widoczna na horyzoncie.
Po wyładowaniu bagaży przywitały nas przytulne, kameralne pokoiki, mogliśmy więc nacieszyć się swoim towarzystwem. Po pożywnym śniadanku wybraliśmy się na zwiedzanie okolicy. Najpierw przywitał nas pachnący żywicą i igliwiem las, ale już po kilku minutach marszu byliśmy nad morzem. Ostrrro wiało, ale było na co popatrzeć! To dopiero były fale! Niektórzy z nas poczuli ich moc na butach i w skarpetkach, więc po powrocie musieli obowiązkowo wypić kubek gorącej herbaty. Tak, „gorące” było to nasze przywitanie z morzem. Po takim spacerku z wilczym apetytem wchłonęliśmy pyszny obiadek i nawet największe niejadki wcinały bez grymasów. Poobiednia sjesta minęła raz dwa. Pełni energii udaliśmy się do jadalni na mszę świętą. Po uczcie „dla ducha” przyszła pora na ucztę „dla ciała” więc założyliśmy wygodne dresy, zabraliśmy sprzęt sportowy i wyruszyliśmy całą gromadą na orlik. Męska część wytypowała składy i postanowiła pobiegać za piłką. A dziewczyny? Oczywiście: kibicowały!
I na koniec najważniejsze: pogodny wieczór był nie tylko „pogodny”, ale rozśpiewany i roztańczony. Najlepiej obejrzyjcie sami! Teraz już życzymy wszystkim dobrej nocy. Jutro znowu czeka nas dzień pełen wrażeń.