Karwia 2017 Dzień 7
Dzień rozpoczęliśmy od uczestnictwa w Eucharystii w miejscowym kościele parafialnym. Nabożeństwo ubogaciliśmy swoim śpiewem. Trzeba przyznać, że jesteśmy bardzo rozśpiewanymi kolonistami. Wystarczy, że ktoś zaintonuje, już dołączają pozostali. Śpiewamy, mijając sklepiki i biesiadujących wczasowiczów, którzy machają do nas i pozdrawiają z daleka. A ponieważ nasz repertuar jest raczej religijny, możemy mówić, że jesteśmy małymi apostołami…
Na obiadku było nie tylko smacznie, ale i miło, bo odśpiewaliśmy naszej uroczej solenizantce Basi „Sto Lat”, a ona miała dla nas całą torbę słodyczy. Było super!
I jeszcze wiadomość z ostatniej chwili: nasi wygrali 6:0!!! I to nie z byle kim. Przeciwnikami naszych chłopaków z selekcjonerem kadry brzeszczańskiej ks. Tomaszem Związkiem na czele byli zawodnicy z Dziecięcej Akademii Piłkarskiej „Lider" Warszawa. Trzy spektakularne bramki Kamila i Tomka (co za emocje) zadecydowały o zwycięstwie i wywołały okrzyki radości wśród kibiców oraz pokaz cieszynek młodych piłkarzy (mamusie niech zapytają tatusiów, co to jest cieszynka).
W Karwi przestało padać. Dziś nie spadła ani jedna kropla deszczu. Korzystając z tej okazji powędrowaliśmy do sąsiedniej miejscowości w poszukiwaniu nowych atrakcji. Odkryliśmy polną dróżkę, z dala od zgiełku miasta i turystycznego ruchu. Niektórzy z nas przekonali się, jak trudno jest omijać kałuże patrząc w telefon umieszczony na patyku, zwanym „selfie stick” (gadżet numer 1 na naszej kolonii).
I jeszcze wiadomość z ostatniej chwili: nasi wygrali 6:0!!! I to nie z byle kim. Przeciwnikami naszych chłopaków z selekcjonerem kadry brzeszczańskiej ks. Tomaszem Związkiem na czele byli zawodnicy z Dziecięcej Akademii Piłkarskiej „Lider" Warszawa. Trzy spektakularne bramki Kamila i Tomka (co za emocje) zadecydowały o zwycięstwie i wywołały okrzyki radości wśród kibiców oraz pokaz cieszynek młodych piłkarzy (mamusie niech zapytają tatusiów, co to jest cieszynka).
W Karwi przestało padać. Dziś nie spadła ani jedna kropla deszczu. Korzystając z tej okazji powędrowaliśmy do sąsiedniej miejscowości w poszukiwaniu nowych atrakcji. Odkryliśmy polną dróżkę, z dala od zgiełku miasta i turystycznego ruchu. Niektórzy z nas przekonali się, jak trudno jest omijać kałuże patrząc w telefon umieszczony na patyku, zwanym „selfie stick” (gadżet numer 1 na naszej kolonii).