parafia.brzeszcze.pl

Legenda czy rzeczywistość

W niedzielę, 26 listopada 2006 roku, miłośnicy historii Brzeszcz mieli okazję wysłuchać wykładu pt.: „Legenda czy rzeczywistość” Pana profesora Kazimierza Bielenina.
W wypełnionej po brzegi salce katechetycznej krakowski archeolog przedstawił zebranym rezultaty swoich dalszych, tym razem historycznych badań, związanych z poszukiwaniem dwóch dzwonów pochodzących z kościoła św. Otylii, później św. Barbary w Górze. Rok temu udało się ustalić miejsce pobytu jednego dzwonu. Na podstawie informacji uzyskanej z Niemieckiego Archiwum Dzwonów w Norymberdze wiadomo, że znajduje się on w parafii św. Brygidy w Wiesbaden. Jak wiele innych dzwonów zarekwirowanych przez rząd III Rzeszy, po wojnie trafił jako depozyt do niemieckiej parafii.

Profesor Bielenin badając sprawę zaginionych dzwonów, dotarł do dokumentów i publikacji historycznych na ten temat. W Norymberdze znajduje się dokumentacja szesnastu tysięcy dzwonów. Niestety w wielu wypadkach zachowały się tylko karty identyfikacyjne, które Niemcy bardzo skrupulatnie wypełniali. Wiele zarekwirowanych dzwonów zostało w hutach przetopionych na potrzeby przemysłu zbrojeniowego.

 Profesor podkreślił, że naziści na terenie Rzeszy i krajów podbitych prowadzili rabunkową politykę, niszcząc dobra kultury materialnej, w tym większość dzwonów kościelnych. Brąz wytopiony z dzwonów stanowił dla nich cenny materiał zbrojeniowy. Na podstawie zarządzenia Hermana Göringa z 15 marca 1940 roku każdy proboszcz był zobowiązany zgłaszać posiadanie dzwonu na specjalnej karcie meldunkowej. Dokument ten zawierał kilka danych np. rok odlania, miejscowość, powiat. Każdy dzwon został również oznaczony kategorią A, B lub C na podstawie wytycznych, jakie ustalili Niemcy. Kategoria A – to wszystkie dzwony do 1800 roku – te natychmiast były przeznaczone do przetopu. Kategoria B – to dzwony starsze z XVII i XVIII wieku. Natomiast najstarsze, średniowieczne otrzymywały kategorię C. I właśnie w tej ostatniej grupie znalazły się nasze dzwony. Tak sklasyfikował je, wypełniający kartę ówczesny proboszcz Miedźnej – ks. Józef Okrent, do której wtedy należała kaplica św. Barbary w Górze. Karta była wypełniona w trzech egzemplarzach. Dwa z nich proboszcz odesłał do konserwatora we Wrocławiu i do władzy administracyjnej, a jeden pozostawił w aktach parafialnych. I ten dokument profesor znalazł w Archiwum Kurii Diecezjalnej w Katowicach. Uczony zwrócił uwagę na wymienioną w rubryce „uwagi szczególne” nazwę „Brzesc”, co wydaje się potwierdzać, że chodzi tutaj o dzwon z kościoła św. Otylii w Brzeszczach, który przed 1800 rokiem został przekazany parafii w Górze.

Ważną wskazówką ułatwiającą poszukiwanie okazało się oznaczenie dzwonu cyframi 25/17/74. Numer ten nadawały tzw. Izby Rzemieślnicze znajdujące się w każdym powiecie III Rzeszy, które odbierały dzwony z parafii. To ułatwiało identyfikację, z jakiego okręgu, powiatu i miejscowości pochodził dzwon. Numer ten pan profesor odnalazł w Archiwum Państwowym w Katowicach gdzie znajduje się protokół sporządzony w styczniu 1942 roku podczas rekwirowania dzwonu z kościoła w Górze.

Również w Hamburgu na kilku placach, na których składowano dzwony zabytkowe kategorii B i C, wypełniano szczegółowe karty identyfikacyjne. W tym mieście portowym znajdowały się dwa nowoczesne piece hutnicze. Zgromadzone tam dzwony podzieliłyby prawdopodobnie los tych z kategorią A – to znaczy zostałyby przetopione. Jednak – jak zauważył profesor Bielenin – w realizacji tego planu przeszkodziły władzom hitlerowskim wydarzenia wojenne. W drugiej połowie czerwca 1943 r. siły alianckie rozpoczęły bowiem wielkie naloty bombowe na północne Niemcy, w tym na Hamburg, w wyniku których zostały zniszczone wielkie piece hutnicze. Zatem dzięki Bożej Opatrzności wiele dzwonów ocalało, wśród nich na pewno jeden interesujący nas dzwon z kościoła św. Otylii. Drugi na razie uważa się za zaginiony.

Zdjęcia dzwonów mogliśmy zobaczyć już w zeszłym roku. Archiwum niemieckie przesłało również opis dzwonów. Mniejszy ma średnicę 51 cm, wysokość 51 cm, wysokość kabłąka zawieszenia 13 cm. Drugi dzwon ma średnicę 60 cm, wysokość 72 cm, wysokość kabłąka zawieszenia 16 cm. Jest również na nim umieszczony w minuskułach gotycki napis: „O REX GLORIAE VENI CUM PACE” – o Królu Chwały przybądź z pokojem. Historyk stwierdził, że gotycki napis na dzwonie jest niezwykle ważny. Daje podstawę, by twierdzić, że również kościół z którego pochodził, był ufundowany w II połowie XV wieku. Podkreślił, że można ten napis traktować jako dokument historyczny świątyni w Brzeszczach. Niewielkie rozmiary dzwonu pozwalają przypuszczać, że był to mały, drewniany kościółek – wtedy innych nie budowano.

Gotycki napis na dzwonie stał się impulsem do dalszych poszukiwań związanych z kościołem św. Otylii. Uczony archeolog podkreśla, że pole „przy kościółku”, na którym znajdował się prawdopodobnie kościół jest historycznym miejscem dla brzeszczan. Wskazuje ono na lokalizację kościoła, który stał przy skrzyżowaniu dróg północ-południe-wschód-zachód. Był to główny trakt między dwiema rzekami Sołą i Wisłą, wykorzystywany od prawieków. I tam też, właśnie wokół kościółka znajdowała się pierwsza osada brzeszczańska. Kościół został spalony w czasie Najazdu Szwedzkiego w 1656 roku. Legenda głosi, że najeźdźcy spalili wieś w odwecie za to, że brzeszczanie wycięli jakiś oddział szwedzki. Wiemy, że na trakcie Oświęcim – Biała – Żywiec były wtedy ruchy wojsk szwedzkich. Dochodziło do potyczek, między innymi pod Dankowicami. Brali w nich udział również brzeszczanie. Kiedy Szwedzi ustąpili, nasi przodkowie odbudowali wieś, ale w innym miejscu. Przemieścili się w stronę obecnych ulic: Piastowskiej, Przedwieśnik i Lipowej. W historycznych dociekaniach na ten temat profesor oparł się między innymi na wspomnieniach ks. Alfonsa Bielenina o historii Brzeszcz, który wspominał w niej, że w połowie XIX wieku przy poszerzeniu drogi obok pola „przy kościółku”, jak również przy robieniu odwiertów związanych z budową kopalni natrafiono na kości ludzkie. Wskazywać to może na istnienie cmentarza w tym miejscu. W średniowieczu cmentarze zakładano najczęściej przy kościołach. Zatem nazwa pola – „przy kościółku” i kości ludzkie wskazują, że jest to rzeczywiście miejsce związane z kościołem św. Otylii – podkreślił K. Bielenin.

Po nabraniu pewności, że dzwon istnieje i znajduje się w kościele św. Brygidy w Wiesbaden, pan profesor podjął dalsze działania. Skontaktowano się z Kurią Archidiecezjalną w Katowicach oraz parafią w Górze skąd otrzymano przyzwolenie do nawiązania kontaktów ze stroną niemiecką.

Następnie profesor Bielenin, w imieniu Burmistrz Brzeszcz – pani Teresy Jankowskiej, Proboszcza parafii św. Urbana – księdza Kazimierza Kulpy oraz Prezes Stowarzyszenia „Brzost” – pani Barbary Wąsik wysłał list do wspólnoty parafialnej w Wiesbaden.

W piśmie tym przedstawiono historię dzwonu, podkreślono jego wartość historyczną i sentymentalną jaką stanowi dla brzeszczan. Jest przecież swoistym dokumentem potwierdzającym istnienie kościoła św. Otylii. Wyrażono również pragnienie, o ile to możliwe powrotu dzwonu na miejsce jego pierwszego pobytu. Jako załączniki do listu autorzy dodali wszystkie dokumenty, które Kazimierz Bielenin zebrał na temat dzwonu.

15 września przyszła odpowiedź od księdza proboszcza Mathiasa Strutha z kościoła św. Brygidy w Wiesbaden. Przyznał on, że dzwon znajduje się na wieży tego kościoła, został nazwany imieniem: św. Michał i że „wiernych już od lat przyzywa do służby Bożej”. Ksiądz Struth w swoim liście prosi o cierpliwość i wyrozumiałość. Pisze, że przekazał informacje dotyczące pochodzenia i historii dzwonu zarówno miejscowemu biskupowi, jak również radzie parafialnej oraz wiernym. Wyraża również nadzieję, że z pomocą Opatrzności Bożej uda się wyjaśnić tę sprawę do końca.

Wspomniał również, że historią naszego dzwonu zainteresowała się tamtejsza gazeta „Kurier Wiesbadeński”. Ukazał się w niej artykuł pt.: „W wieży kościoła św. Brygidy dzwon dzwoni po polsku”. Niemiecka dziennikarka opisuje w nim niezwykłą historię naszego dzwonu. Przytacza też wypowiedzi siedemdziesięcioletniego parafianina, który wspomina dzień, kiedy w 1953 roku dzwon trafił do kościoła św. Brygidy jako depozyt. Na koniec artykułu pisze: Może kiedyś zadźwięczy ten dzwon w jego polskiej ojczyźnie.

Niemiecki duchowny na zakończenie wyraża życzenie, że ewentualny zwrot dzwonu byłby pięknym gestem niemiecko-polskiej przyjaźni.

Profesor Bielenin nie ustaje w swoich badaniach. Ufa, że z pomocą Opatrzności Bożej oraz dzięki wzajemnej życzliwości, zarówno ze strony polskiej, jak i niemieckiej, nastąpi taka chwila, że dane nam będzie usłyszeć głos dzwonu: św. Michała rozlegający się na polskiej ziemi.

M. W.
/na podstawie wykładu K. Bielenina
spisanego z taśmy magnetofonowej/

Nasza Wspólnota, Styczeń 2007, nr 124
 
Ten serwis, podobnie jak większość stron internetowych wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i zmianie ustawień cookie w przeglądarce. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. | Polityka cookies